Elektryczny FatBike – uliczny elektryk
Ostatnio dostałem do testowania elektrycznego FatBike i…dziś napiszę o tym jednośladzie, choćby z tego powodu, iż wiele osób pyta mnie o opinie.
Choć jest to elektryk określonego producenta, to takich produktów znajdziecie bardzo dużo i wszystkie będą takie same, lub bardzo podobne.
Najczęściej będą sprzedawane w wielkich sieciowych sklepach.
Pierwsze wrażenie
Kiedy wchodzisz do sklepu i widzisz taki jednoślad, to myślisz sobie: chcę go mieć, szerokie, baloniaste opony, jest masywny i do tego składak.
Z jednej strony wygląda bojowo, a z drugiej strony myślisz, że musi być bezpieczny.
I magiczna cyfra 40 km/h- przyznacie, że to robi wrażenie.
FatBike ma silnik tylny o mocy 250/500Wh, akumulator 13 Ah.
Producenci podają, że przy tej pojemności można przejechać około 130 km, mnie osobiście nie udało się zbliżyć do 100 km, realny zasięg to 90, a jadąc na manetce, przejedzie około 50 km.
Elektryk ten często posiada widelec amortyzowany z przodu i z tyłu „pochłaniacz wstrząsu”, bo do dampera jest mu bardzo daleko.
Sprawdza się na drodze asfaltowej czy szutrowej. Sprawia wrażenie, że rower nie jest tak sztywny i ciężki, jednak gdy wjedziemy w lekki teren, sprężyny w przednim amortyzatorze są za słabe, przez co będzie słychać trzaski dobitych golenii.
Opony 20 x 2.4 cala robią wrażenie. Taka szerokość opon daje duże poczucie stabilności oraz wzbudza zaufanie.
Elektryk wyposażony jest w podstawową przerzutkę Tourney (6), którą łatwo się obsługuje i która przydaje się gdy wjeżdżamy na wiadukt czy po górę.
Jednoślad waży około 34 kg, to sporo, średnia waga elektryka to 25/27 kg.
To jedziemy…
Jadąc elektrykiem zwracamy na siebie uwagę i każdy kto spojrzy wie, że osoba jedzie elektrykiem i czuje się respekt. I to może się podobać tym osobom, które na nim jadą.
Przy wzroście 169 cm, pozycja na rowerze jest przykrótka i czuję się jakbym siedział „na kozie”. Odczucia te są też spotęgowane wąską kierownicą (60 cm), to trochę za mała w stosunku do masy jednośladu i szerokości opon i dlatego potrzeba trochę czasu, aby nabrać pewności w prowadzeniu.
Gdy zakręcimy pedałami, poczujemy mocne przyspieszenie i rower ruszy z werwą do przodu.
Jeśli kupiliśmy ten jednoślad do rekreacyjnych weekendowych wycieczek, to nie będzie problemu.
Jednak ja używam elektryka na co dzień, muszę stanąć gdy jest czerwone i ruszyć gdy jest zielone, włączyć się w ruch, czy „przeskoczyć skrzyżowanie” i tu FatBike się nie sprawdzi.
FatBike potrzebuje też dużego promienia skrętu mimo 20” kół, na długiej prostej pedałując osiągniemy 20/25 km, ale im dłużej pedałujesz, tym szybciej chcesz przejść na manetkę, która najczęściej ma zdjętą blokadę prędkości.
Na manetce łatwiej jest nam kontrolować przyspieszenie, moc wspomagania.
W lekkim terenie jednoślad spisuje się dobrze, waga, szerokie opony powodują, że przejedziemy piaszczyste drogi.
Elektryk, ale czy rower?
Wcześniej nie użyłem słów rower elektryczny, zrobiłem to świadomie, bo mało kto będzie tym elektrykiem pedałować. Masa roweru, szerokie opony i zdjęta blokada na manetce, wymuszają jazdę bez pedałów, z tej funkcji warto skorzystać jedynie, gdy jeździmy w terenie, w lesie.
To, co jest najsłabszym elementem tych rowerów, to tarczowe hamulce mechaniczne, przy prędkości 35 km/h modulacja hamowania jest bardzo słaba.
Według prawa, rower elektryczny może poruszać się na wspomaganiu do 25 km/h, powyżej tej prędkości, taki jednoślad traktowany jest jako skuter. A korzystanie z manetki prędkości, na której możemy jechać do 40 km/h jest zakazane.
Zgodnie z prawem hulajnoga elektryczna która ma manetkę prędkości, musi mieć ograniczenie do 20 km/h, podobnie będzie to dotyczyło manetki e-rowerze.
Są rowery elektryczne które mogą poruszać się z prędkością powyżej 40 km/h ale musi posiadać tablicę rejestracyjną, rowerzysta zobowiązany jest do jazdy w kasku, wykupienia OC i co ważne nie może jeździć po drogach rowerowych.
Warto o tym wiedzieć, gdyż przy jakiejś kolizji, potrąceniu pieszego, nie będzie można „zwalić” winny na sklep czy sprzedającego.
Decydując się na FatBike będziecie jeździli głównie na „manetce”.
Jazda, w której wspomagamy silnik własnymi mięśniami, będzie sporadyczna.
Szukajcie też takiego, który ma tarczowe hamulce hydrauliczne (180/200 mm), a nie mechaniczne i co ważne posiada certyfikat dopuszczenia do użytkowania w Unii Europejskiej.